Myslalam, ze jak juz wroce do Polski, bede miala wiecej czasu, to wszystko szybciutko sie jakos ulozy, ze smuty, obawy, strach i inne negatywne stwory odpuszcza….bo przeciez mam w sobie taki zapal, tyle pomyslow, uspione aspiracje, ktore czekaly tyle lat by w koncu mnie poniesc…….No i co?………Nic. Dupa.

Wyteskniony las, rodzina, przyjaciele, dom……..gloryfikacja Polski z perspektywy emigranta, jakos nie zdzialaly cudu, jakim mialo byc moje zmartwychwstanie.

„Ewel……co ty pier****sz z rana?”

Spoko…….nie jest tak zle!!! Napewno, nie zaluje swojej decyzji o powrocie. Napewno nie cierpie na depresje „po_powrotna”. Caly czas tkwie w marazmie pierwszego stadium po rozstaniu…

I pytam sie dlaczego? Przeciez nie placze z tesknoty. Powinnam odetchnac pelna piersia, bo w koncu pozbylam sie balastu, kuli u nogi…. Zamiast zyc pelnia zycia, cieszyc sie, doceniac to co mam, inwestowac w siebie, skupic swoja uwage na dzieciach…….wyciagnac aparat i biegac po lesie…..ja, kur*a, dalej mam jakis problem……WTF?

Dzieki Bogu treningi mi jakos wychodza….hehe I tym pozytywnym akcentem postaram sie jechac do konca tego postu….hehe

Staram sie mimo wszystko znajdowac w sobie motywacje by walczyc….nie z tluszczem na tylku a ze swoja psycha, ktora zajechana wysilkiem fizycznym sprawuje sie o niebo lepiej 😉 W momentach krytycznych stawia mnie na nogi nauka jednego z buddystow Thich Nhat Hanha ” Kiedy znajdujac sie w samolocie, maski z tlenem spadna w dol, musisz zalozyc ja sobie pierwszy by moc pomoc innym. Na nic z twojej pomocy jezeli nie bedziesz mogl oddychac! Jesli chcesz byc wsparciem dla ludzi w okol ciebie, musisz byc w najlepszej formie inaczej pociagniesz wszystkich z soba w dol.”  Dlatego, musze, juz nie dla siebie a dla swoich dzieci…..trzymac garde. Moze, wydac sie dla niektorych smieszne, ze az tak powaznie podchodze do treningow….coz na kazdego dziala cos innego….dla mnie jest to terapia….

Od kilku tygodni chodze do klubu fitness, gdzie odbywaja sie zajecia z boksu oraz crossfit. Jestem zachwycona. Poznalam bardzo fajnych ludzi, ktorzy tak samo jak ja lubia „rozwalic system” a nie pokazac sie w nowych makowych ciuszkach 😉 Zajebista atmosfera, przekaz trenera oraz doping innych w momentach zalamki dodaja skrzydel. Intensywnosc tych treningow jest wysoka wiec zrezygnowalam z dodatkowych treningow z P90X. Czasami dorzucam sobie Spinning.

A co u Was?  🙂

 

12033471_1050172345006865_136345557_n

12033670_1050172591673507_651699942_n

 

12029085_1050172485006851_1432077936_n

 

12030715_1050172301673536_1651882577_n

 

12030873_1050172405006859_1670983197_n

 

 

 

 

 

 

 

takie tam……

4 uwagi do wpisu “takie tam……

  1. Trening jest najlepszym lekiem na wszystko. Trening silowy (w moim przypadku wieloletnie trenowanie karate) rozpieprza system. Psycha przestaje szwankowac i mozna ja poskromic i wydaje sie, ze nie ma rzeczy ktora bylaby nie do ‚przeskoczenia’
    Rob, to co kochasz, kochaj to,co lubisz.
    Masz nad wszystkim kontrole i z wszystkim sobie poradzisz – silna babka jestes !
    Pozdrowka Ewel ❤

  2. Mi pscha siada a ciężka rehabilitacja przede mną wiec hard reset z p90x nie wchodzi w grę ale biorę przykład i będę walczyć 🙂 pozdrowienia

  3. Poproszę o Twój nowy adres w Polsce to przy najbliższej okazji postaram Ci się wysłać wszystkie Twoje rzaczy, ktòre mam np. Płytę z joga z P90X2 i nie tylko. Smutno mi że nie znalazłaś przed wyjazdę nawet chwilki na napisanie sms tylko o tym co u Ciebie muszę się dowiadywać z bloga. Mimo wszystko życzy szczęścia. Dziękuję losowi że postawił Cię na mojej drodze 😘

  4. A ja się cieszę że wróciłaś chociaż nie znam cię osobiście, obserwuję twój bolg od dłuższego czasu i dzięki tobie zaczęłam sama ćwiczyć życzę powodzenia na nowej drodze życia i trzymam kciuki

Dodaj komentarz